01 lipca 2008

W poszukiwaniu wytchnienia

Przyjdźcie do mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie (Mt 11,28).





W tym czasie, kiedy jedni już się cieszą zasłużonymi wakacjami a inni jeszcze za nimi tęsknią, słowa Jezusa mówiące o odpoczynku i ukojeniu szczególnie zwracają naszą uwagę. Niewątpliwie współczesny człowiek, bardziej niż kiedykolwiek, potrzebuje odpoczynku. Choć może nie tyle chodzi tu o odpoczynek, co o… wytchnienie.


Na dorobku

Zmiany ustrojowe i gospodarcze, które zaszły w naszym kraju ostatnimi czasy, otwarły przed nami możliwości, które wcześniej nie istniały. Do odległej historii należą już kilometrowe kolejki, puste sklepy, ogromne trudności z uzyskaniem paszportu by móc wyjechać z kraju, trudności mieszkaniowe, zacofanie motoryzacyjne i techniczne… Dzisiaj sklepy są pełne, świat stoi przed nami otworem, wszystko jest w zasięgu ręki, tylko… tylko, żeby móc z tego wszystkiego korzystać, człowiek potrzebuje pieniędzy.

Większość ludzi rzuciła się więc w wir pracy, „by się dorobić”. By zdobyć to, co do niedawna jeszcze było nieosiągalne, by zapewnić sobie poziom życia o którym zawsze marzyli, by zapewnić dzieciom godną przyszłość, ten komfort, którego ich rodzice nie mieli…

W praktyce przekłada się to na nadgodziny, na „dorabianie”, na zatrudnienie na kilku etatach, na emigrację – jeden wielki pęd za dobrobytem.

A owocem tego wszystkiego jest brak czasu dla rodziny, brak czasu na odpoczynek, brak czasu na wytchnienie i… wszechogarniające zmęczenie, stres, irytacja i agresja.

Nie dziwi więc, że coraz więcej ludzi zaczyna sobie zadawać pytanie: Czy warto tak żyć? Czy warto się wyniszczać dla wymarzonego dobrobytu, do którego się dociera w stanie fizycznego, psychicznego i nierzadko moralnego rozbicia. Czy naprawdę warto? Czy nie ma innej drogi do tego by być w życiu szczęśliwym?


Weźcie moje jarzmo…

Przyjdźcie do mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie (Mt 11,28) – woła do nas Jezus w Ewangelii Mateusza. Niemniej jednak, gdy wsłuchujemy się uważniej w te Jego słowa, odkrywamy, że nasz „kierat” zmagań codziennych chce On zamienić na… jarzmołatwe do niesienia (Mt 11,30). (!), choć jak nas zapewnia, jest ono

Weźcie na siebie Moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla Waszych dusz (Mt 11,29). Tymi słowami Jezus proponuje nam byśmy, podobnie jak On, znaleźli fundament i podporę naszego życia w osobistej relacji z Bogiem. Człowiek o pokornym sercu, to człowiek, który odkrył prawdę o sobie, który znalazł sens swego istnienia. A pełną prawdę o sobie człowiek odkrywa jedynie w relacji z Bogiem, który przyjmując nas takimi jakimi jesteśmy pomaga nam odkryć naszą godność. Kto zaś odkrył swoją godność, jedyną i niepowtarzalną, nie czuje już potrzeby „dowartościowywania się” w pogoni za dobrami materialnymi, które miałyby być wyznacznikiem jego godności. Jak to ktoś trafnie określił „o naszej wartości nie stanowi to, co posiadamy, lecz to, kim jesteśmy”.


z dziecięcą ufnością

Wysławiam Ciebie, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te sprawy przed mądrymi i uczonymi, a odsłoniłeś je tym, którzy są jak małe dzieci (Mt 11,25) – mówi Jezus przeciwstawiając logikę dziecka logice mędrca. Wyzwolić się z logiki mędrca – logiki wyrachowania, kalkulowania i wartościowania – a kierować się logiką dziecka – logiką ufności i oddania. Jedynie przybliżając się do Boga z ufnością dziecka, będziemy w stanie odkryć Jego Miłość, będziemy mogli jej doświadczyć i będziemy w stanie się na nią otworzyć. I właśnie wtedy, otwierając się na Miłość Boga, pozwalając się nią ogarnąć, odkryjemy, że poza tym już tak właściwie niczego więcej nam nie potrzeba – znajdziemy pokój i wytchnienie w Panu, Bogu naszym.


Znaleźć wytchnienie w Panu

Przerwa wakacyjna, urlopowa czy zwykły odpoczynek w ciepły letni wieczór, to wspaniała okazja, by w świetle Słowa Bożego zastanowić się choć przez chwilę: Za czym gonię w moim życiu, czego szukam? Co stanowi o mojej godności, na czym lub na kim ją opieram? Jaką rolę w moim życiu odgrywa moja relacja z Bogiem? Czy Bóg jest jedynie komplementem czy prawdziwym fundamentem mego życia?

Od szczerej odpowiedzi na te pytania zależeć będzie czy nadal będziemy biegli z zadyszką przez życie w pogoni za złudnymi dobrami, czy też raczej znajdziemy pokój, odpocznienie i godność płynące z głębokiej, osobistej relacji z Bogiem.