01 marca 2011

Stanąć w prawdzie

Dawid oburzył się bardzo na tego człowieka i powiedział do Natana: "Na życie Pana, człowiek, który tego dokonał, jest winien śmierci (...) gdyż dopuścił się czynu bez miłosierdzia". Natan oświadczył Dawidowi: Ty jesteś tym człowiekiem” (2 Sm 12,5-7).


Historia grzechu króla Dawida, opisana w Biblii w jedenastym i dwunastym rozdziale Drugiej Księgi Samuela, jest historią powszechnie znaną i można powiedzieć, że ma znaczenie uniwersalne, gdyż jest emblematycznym przykładem nadużycia władzy. Ta biblijna historia bowiem nie tyle piętnuje grzech obyczajowy króla Dawida – uwiedzenie i doprowadzenie do niewierności Batszeby, żony Uriasza jednego ze swoich wojowników – co fakt, iż uczynił to będąc królem i, co więcej, użył swej władzy i wpływów, by zamordować Uriasza i móc „legalnie” pojąć Batszebę za swą żonę. O głębokość upadku i zaślepienia Dawida świadczy fakt, iż on sam nie postrzegał swego postępowania jako moralnie nagannego.

Zgrzeszyłem wobec Pana”
By pomóc królowi wyjść z jego zaślepienia, prorok Natan przedstawił mu do rozstrzygnięcia, na pozór obojętną dla króla i w rzeczy samej fikcyjną, historię innego nadużycia. Postępowanie protagonisty tej historii opowiedzianej przez proroka Natana król oczywiście potępił jako moralnie naganne i zasługujące na najsurowszą karę. Gdy usłyszał słowa proroka Ty jesteś tym człowiekiem”, wtedy dopiero otwarły mu się oczy i dostrzegł głębię swego zaślepienia i tragizm swego postępowania. Konfrontując go z samym sobą Natan pomógł Dawidowi stanąć w prawdzie wobec samego siebie. Dopiero stając w prawdzie wobec siebie mógł wyznać ogrom swego grzechu i szczerze za niego żałować.

Kto z was jest bez grzechu”...
Podobne przesłanie ma historia jawnogrzesznicy przyprowadzonej przez faryzeuszy i uczonych w Piśmie do Jezusa by ja osądził, którą znajdujemy w Ewangelii według świętego Jana (J 8,1-11). Jak wiemy, Jezus nie dał się wciągnąć w zastawioną na Niego pułapkę – ani tej kobiety potępił anie nie uniewinnił – lecz zajął się reedukacją oskarżycieli. Jak mówi ewangelista, „nachyliwszy się pisał palcem po ziemi” (J 8,6.8). Ten gest Jezusa nawiązywał do słów proroka Jeremiasza: „Nadziejo Izraela, Panie! Wszyscy, którzy Cię opuszczają, będą zawstydzeni. Ci, którzy oddalają się od Ciebie, będą zapisani na ziemi, bo opuścili źródło żywej wody, Pana” (Jr 17,13). W ten sposób Jezus kwestionował tych, którzy wydawali wyrok na tę kobietę i, jednocześnie, czyhali na życie Jego samego – Mesjasza Bożego. Gest nawiązujący do słów proroka Jeremiasza dopełniony jest słowami Jezusa: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień” (J 8,7). Słowa te formalnie nie osądzają rozmówców Jezusa, lecz odwołują się do ich sumienia. Jezus podkreśla powszechność grzechu panującego w świecie i stawia wszystkich, także tych „obrońców wiary i moralności”, w obliczu miłosiernego Boga, jedynego sprawiedliwego – Biblia mówi: „nikt nie jest sprawiedliwy w obliczu Boga” (por. Ps 14,1-3; 53,2-4; Rz 3,9-12.23). Powrót Jezusa do pisania palcem na ziemi ma efekt prawie natychmiastowy – powoli, jeden po drugim, oskarżyciele się wycofują. Niektóre manuskrypty dodają , że wycofywali się oni „osądzeni przez swe sumienie”.

Idź, a od tej chwili już nie grzesz!
Zaciekłość z jaką faryzeusze i uczeni w Piśmie atakowali pochwyconą na grzechu kobietę oraz ich nienawiść wobec Jezusa odsłaniają mechanizm jaki często funkcjonuje w relacjach międzyludzkich – dowartościowywanie siebie kosztem innych. Wytykając wady innych, wyolbrzymiając je czy też nawet je wymyślając, człowiek doznaje satysfakcji bycia „innym” – lepszym, sprawiedliwszym, uczciwszym... Bardzo często i na różnych płaszczyznach – także pośród ludzi wierzących – spotykamy się z różnymi formami, nieraz bardzo brutalnymi, wytykania błędów i słabości innych. Atakuje się ludzi za ich błędy z przeszłości, za ich odmienne zachowanie, za ich poglądy, za ich wyznanie, za to co zrobili lub za to czego się nie zrobili „a powinni byli”... Nierzadko sam powód do krytykowania nie jest tyle ważny, co sama krytyka, która daje poczucie ulgi i wyższości temu, który jej dokonuje.
Jednak słowa Jezusa „Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień” brutalnie przywołują do rzeczywistości, rozbrajają ten zabójczy mechanizm dowartościowywania się kosztem innych. Jezus uświadamia nam, ze nikt nie jest doskonały, że każdy z nas jest słaby. Jednocześnie jednak to, czego doświadczyła w spotkaniu z Jezusem grzeszna kobieta – która uznała swoją grzeszność i nie uciekła jak jej oskarżyciele – uświadamia nam, że w Bogu, w Jego miłosiernej i uzdrawiającej miłości, możemy doznać uzdrowienia i wyzwolenia z naszych grzechów. Zamiast więc wzajemnie się zwalczać i poniżać, lepiej by było wzajemnie sobie pomagać w drodze do tej uzdrawiającej miłości Boga.
My chrześcijanie, którzy podczas sprawowania Sakramentu Pojednania słyszymy „i ja odpuszczam tobie grzechy”, doświadczając w ten sposób uzdrawiającej miłości Boga, powinniśmy być pierwszymi, którzy tę miłość niosą innym. Powinniśmy być pierwszymi, którzy z miłością, otwartością i dobrym słowem – a nie agresją i zacietrzewieniem – przyjmują najsłabszych czy najzatwardzialszych grzeszników. Warto wziąć sobie do serca słowa Jezusa: „Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień” i nieść innym Jego słowa: „I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!”.