01 kwietnia 2011

Pewność w niepewności

„Pan rzekł wówczas do Mojżesza: Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko zawrócili z drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca odlanego z metalu, i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej” (Wj 32,7-8).


Historia złotego cielca opisana w Księdze Wyjścia (Wj 32,1-35) jest nie tyle historią bałwochwalstwa i niewierności narodu izraelskiego, jak potocznie się ją interpretuje, ile raczej opisem desperackiej próby Izraelitów manipulowania Bogiem i swoim przeznaczeniem.
Czytamy w tej historii, że kiedy Mojżesz wszedł na górę Synaj, by rozmawiać z Panem, i kiedy opóźniał się jego powrót, lud stracił cierpliwość i poprosił Aarona – gdyż jego właśnie wyznaczył Mojżesz na swego następcę na czas swej nieobecności (Wj 24,14) – by sporządził jakiś namacalny znak Bożej obecności: Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej (Wj 32,1). Możemy rozumieć, że naród potrzebował dowodu na obecność Boga pośród nich. Do tej pory nigdy Boga nie widzieli – oglądali tylko znaki Jego działania i mieli przy sobie Mojżesza, który był pośrednikiem pomiędzy Bogiem i ludem. Teraz zaś, od dłuższego czasu nie było ani znaków, ani Mojżesza; zaczęli więc tracić wiarę w obecność Boga. Dlatego chcieli, by im Go Aaron uobecnił. O tym, że złoty cielec nie był obrazem innego boga, lecz Boga Izraela, świadczą słowa ludu: Izraelu, oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej i słowa Aarona: Jutro będzie uroczystość ku czci Pana [Jahwe] (Wj 32,4-5). Mimo że cielec był dla nich obrazem Boga i że odprawiono ku Jego czci uroczystość religijną, to jednak Bóg odbiera całe to wydarzenie jako sprzeniewierzenie – grzech. Dlaczego? Dlatego, że lud, z Aaronem na czele, postąpił wbrew przykazaniu zakazującemu czynienia podobizn Boga (zob. Wj 20,1-6) i nie zaufał Jego słowu o szczególnej trosce o swój lud, i złamał swoją obietnicę wierności (zob. Wj 19,5-8). Czyniąc sobie posąg Boga, lud mógł Nim manipulować, narzucać Mu swoją wolę – cielec miał być wprawdzie niesiony przed ludem ale to Ci, którzy go nieśli, a nie Bóg Izraela, mieli wyznaczać drogę. Takim postępowaniem naród izraelski złamał zawarte wcześniej z Bogiem Przymierze, a widocznym tego znakiem jest rozbicie przez Mojżesza kamiennych tablic otrzymanych od Boga (zob. Wj 32,19).
Późniejsza skrucha ludu i wstawiennictwo Mojżesza sprawią, że Bóg podtrzyma ostatecznie Przymierze i nadal będzie towarzyszył ludowi w jego drodze do Ziemi Obiecanej (zob. Wj 32,30-35).

Zaufać Bogu
Historia złotego cielca, odległa w czasie i pozornie niewiele mająca wspólnego z nami, ukazuje nam jednak w sposób bardzo plastyczny, jak łatwo człowiek – cały naród – może ulec zwątpieniu i utracić wiarę, oraz jak wątła jest granica między autentyczną religijnością a całkowitym sprzeniewierzeniem się Bogu.
Patrząc przez pryzmat tego biblijnego tekstu na nasze doświadczenie indywidualne i wspólnotowe, z zażenowaniem uświadamiamy sobie, jak łatwo także i my w różnych sytuacjach tracimy ufność w Bożą opiekę nad nami, jak podejrzliwie odnosimy się do Boga oraz jak niesprawiedliwie często osądzamy Go za różne rzeczy, które przydarzają się nam w życiu, i to najczęściej z naszej własnej winy.
Przywołajmy chociażby zeszłoroczną katastrofę lotniczą pod Smoleńskiem, której smutną rocznicę obchodzimy w tym miesiącu. Jej ogrom i niespodziewany charakter sprawiły, że różnie ją tłumaczono, w różny sposób starano się nad nią „zapanować”. Profesor socjologii, Ewa Nalewajko, odnosząc się do różnych, czasem bardzo dziwnych postaw wobec tej tragedii, wskazuje na mechanizm psychologiczny określany jako „syndrom Titanica”: „oto okazuje się, że na każdego z nas, bez przyczyny i uprzedzenia może spaść niewyobrażalne, niczym nieusprawiedliwione nieszczęście. Przecież skoro spadło na wybrańców losu: mądrych, zamożnych, lepszych, sławnych, to tym bardziej jesteśmy zagrożeni my – zwykli zjadacze chleba. A więc trzeba uczynić wszystko, żeby temu zapobiec”1. Trzeba nad tym nieszczęściem „zapanować” (niezależnie od formalno-prawnych procedur dążących do jego wyjaśnienia): trzeba wytłumaczyć niewytłumaczalne, znaleźć winnego, dowiedzieć się, „dlaczego Bóg do tego dopuścił”... – czyli zbudować sobie „złotego cielca”, nad którym można zapanować, który nas nie zaskoczy, który będzie pod naszą kontrolą.

Nie lękajcie się
Pod koniec tego miesiąca po raz kolejny obchodzić będziemy święta Zmartwychwstania Pańskiego – nie tylko wspomnienie, ale i urzeczywistnienie zwycięstwa Boga nad złem i nad śmiercią. Wiara w realność Zmartwychwstania Chrystusa, świętowana w sposób szczególnie uroczysty w tym czasie, a także celebrowana i ożywiana w każdej Eucharystii, niech nam pomoże przezwyciężać wszelkie zwątpienie, wyzbywać się lęków, amuletów, zabezpieczeń, „złotych cielców”; niech nam pomoże zaufać szczerze i bezgranicznie Bogu, który mówi do nas po raz kolejny: miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat (J 16,33).


1 E. Nalewajko, Stan strachu w: „Tygodnik Powszechny” nr 6/2011