01 kwietnia 2013

Patrzeć sercem

Na końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy byli przy stole i wypomniał im brak wiary i upór, ponieważ nie uwierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego(Mk 16,14).

Dobrze widzi się tylko wtedy, gdy się patrzy sercem. Najważniejsze jest dla oczu niewidoczne” – te słowa z „Małego księcia” określają chyba najwłaściwszą postawę wobec tajemnicy Zmartwychwstania. Tajemnicę tę trudno jest ogarnąć rozumem – by ją zrozumieć, by jej doświadczyć, by w niej uczestniczyć, trzeba na nią „patrzeć sercem”.

Dotknąć” prawdy Zmartwychwstania
Ewangelia według świętego Jana, którą rokrocznie czytamy w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, ukazuje nam, że tylko ci, którzy kierują się głosem serca, którzy nie pozwalają się przytłoczyć „tragicznemu realizmowi faktów” i nie ustają w szukaniu osobowego kontaktu z żywym Jezusem, ci właśnie są w stanie Go spotkać; tylko oni potrafią Go rozpoznać i tylko oni mogą doświadczyć pełni radości płynącej z tego spotkania. Maria Magdalena i „uczeń, którego Jezus miłował” jako pierwsi „dotknęli” prawdy Zmartwychwstania, dotknęli jej sercem, bo sercem także jej szukali.
Inni, „obiektywni realiści” ulegli przytłaczającemu realizmowi faktów i utracili nadzieję. Dramat Wielkiego Piątku, pustka i beznadziejna cisza dnia następnego, pokazują jak tragiczne, puste i bezsensowne może być życie, gdy gaśnie ostatni płomyk nadziei. Widząc Jezusa umierającego jak potępieniec na krzyżu, obserwując potem Jego złożenie Jego ciała do grobu, każdy mógł pomyśleć, że Jego życie było jedną wielką porażką, że Bóg Go opuścił i przyznał rację tym, którzy Jezusa skazali na śmierć. Mógł się utwierdzić w przekonaniu, że światem rządzi pieniądz i wpływy, że popłaca zdrada i tchórzostwo. I wielu tak właśnie myślało. Także wielu uczniów Jezusa myślało w ten sposób i dlatego uciekli. Uciekli w obawie, że może ich spotkać ten sam los, który spotkał ich Mistrza i Nauczyciela.
W takiej ekstremalnej sytuacji zdolni byli przetrwać jedynie ci, którzy potrafili usłyszeć w swoim sercu głos, który im mówił: „To niemożliwe!”, „To nie może być prawdą”. Właśnie ten głos kazał Marii Magdalenie z samego rana, tuż po szabacie, udać się pospiesznie do grobu. Ten sam głos także tak uskrzydlił ucznia umiłowanego, że wyprzedził on wszystkich w dążeniu do pewności wiary. Serce mówiło im: „To niemożliwe!”; „Przecież On powiedział…”; „Przecież On znał Ojca…”;„Przecież On wierzył Ojcu…”, „Przecież On nie kłamał!...”. Głos serca, który stawał się coraz mocniejszy i przebijał się powoli ponad głosami wszystkich „obiektywnych realistów”. Głos, który obudził nadzieję, rozkrzewił wiarę i w końcu doprowadził do spotkania…

Uwierzyć w Zmartwychwstanie
„Obiektywnie” patrząc, Zmartwychwstania nie da się udowodnić – nie zostało ono udokumentowane, nie było przy nim nikogo z kamerą. A ewangeliści uświadamiają nam, że nawet fakt pustego grobu można wytłumaczyć tym, że ciało zostało wykradzione – pamiętamy ten dialog liderów religijnych ze strażnikami grobu, opisany w ewangelii według świętego Mateusza (Mt 28,11-15). Zmartwychwstania trzeba osobiście doświadczyć, by móc w nie uwierzyć. I tak jak było to prawdą dwa tysiące lat temu, nie mniej prawdziwe jest to i dzisiaj.
Wielu dzisiaj mówi: „Jak można wierzyć w miłość w rzeczywistości zdominowanej przez agresję, egoizm, niesprawiedliwość i wojny?”; „Gdzie był Bóg, gdy ludzie ginęli w Auschwitz, pod Katyniem, w Sarajewie, w Iraku, w Darfurze…?”; „Gdzie był Bóg w dniu tragedii smoleńskiej?” Jak można jeszcze dziś wierzyć w dobro, w miłość? Na czym opierać nadzieję na przyszłość? – „obiektywnie” patrząc, można by rzec, że ten świat wyczerpał już swoje możliwości, że doszliśmy do „końca historii”, że nie ma już żadnej przyszłości, że pozostała już tylko pustka i nicość...

Świadczyć o Zmartwychwstaniu
„Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” – napisał święty Paweł w Pierwszym liście do Koryntian (1 Kor 15,14). Nie ma żadnej matematycznej formuły, z której można by wyprowadzić prawdę o Zmartwychwstaniu; żaden system komputerowy nie może jej odtworzyć, bo nie jest „logiczna”.
Bo logika Zmartwychwstania to logika serca – serca, które ukochało, serca, które szuka, które wychodzi na spotkanie, które spotyka i które doświadcza. Prawdy o Zmartwychwstaniu nie głoszą naukowcy, lecz… świadkowie, którzy go doświadczyli.
„My jesteśmy świadkami tego wszystkiego” – słyszymy Piotra mówiącego te słowa w księdze Dziejów Apostolskich. Wielokrotnie, w różnych formach i przypadkach, pojawia się tam słowo „świadectwo”. Bo właśnie świadectwo jest owocem doświadczenia. Ktoś, kto spotkał Chrystusa zmartwychwstałego, kto doświadczył mocy Zmartwychwstania, nie może się powstrzymać, by o tym nie mówić, by o tym nie świadczyć. „My nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli – mówił Piotr przed trybunałem, który go sądził za głoszenie prawdy o Zmartwychwstaniu (Dz 4,20). Ale podobnie też można powiedzieć, że ten, kto nie świadczy o Zmartwychwstaniu, albo wcale, albo w sposób niedostateczny go doświadczył.
Niech to nasze tegoroczne świętowanie Zmartwychwstania Chrystusa nie będzie tylko kolejnym świętem. Niech będzie prawdziwym doświadczeniem, prawdziwym spotkaniem z Chrystusem Zmartwychwstałym. A czy takim będzie, to zależy tylko od nas, od tego, czy będziemy potrafili patrzeć sercem. Bo „dobrze widzi się tylko wtedy, gdy się patrzy sercem. Najważniejsze jest dla oczu niewidoczne”.