01 maja 2014

Język Boga

Pan powtórzył wołanie: «Samuelu!» Wstał Samuel i poszedł do Helego mówiąc: «Oto jestem: przecież mię wołałeś». Odrzekł mu: «Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się spać». Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pańskie nie było mu jeszcze objawione. I znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: «Samuelu!» Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: «Oto jestem: przecież mię wołałeś». Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: «Idź spać! Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha» (1 Sm 3,6-9).


Przesympatyczna i niezmiernie pouczająca jest ta historia młodego Samuela i starego kapłana Helego. Prawie niepostrzeżenie autor natchniony wplata w tekst tej opowieści swój komentarz do opowiadanej historii: Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pańskie nie było mu jeszcze objawione. To jedno na pozór banalne zdanie wyjaśnia sens całej tej historii, która ma na celu uświadomić nam jak ważne jest słuchanie i rozpoznawanie Słowa Pana. Stary kapłan Heli zna sposób mówienia Boga, rozumie Jego język, ale go nie słucha. Natomiast młody Samuel słyszy wprawdzie słowa, lecz nie potrafi ich rozpoznać jako głos Boga. By usłyszeć i zrozumieć głos Boga, trzeba zaznajomić się z Jego językiem.

Nauczyć się języka
Uświadomiłem to sobie na nowo przeżywając po raz kolejny doświadczenie uczenia się nowego języka. Przybywając do kraju, którego języka nie znamy, i który nie jest podobny do naszego języka ojczystego, człowiek doświadcza jakby zanurzenia w morzu słów. Słowa ciągle płyną, z ekranu telewizora, z głośnika radiowego z ust spotykanych ludzi, przy stole, w metrze, na ulicy... Mnóstwo słów, które nas zalewają, wchłaniają i przytłaczają. Słowa, których nie rozumiemy są jak niezgłębione otchłanie wód.
Kiedy jednak zadamy sobie trud wyróżniania w tej masie pojedynczych słów, rozpoznawania ich znaczenia z kontekstu, w którym zostały użyte, zaczynamy się po prostu uczyć nowego języka. Ciemna i niezgłębiona masa słów, staje się jak żywy potok, który płynie w ściśle określonym kierunku a my jesteśmy w stanie dostrzec jego wartki prąd i całe bogactwo życia, które się toczy w tym wartkim strumieniu. Nauczyliśmy się nowego języka i potrafimy odczytać zawarte w nim treści. Podobne doświadczenie było zapewne udziałem młodego Samuela. Gdy przy pomocy Helego nauczył się języka Boga, potrafił odczytać Boże przesłanie dla siebie samego i dla starego kapłana Helego.

Mów, Panie...”
III Niedziela Wielkanocy, która przypada w tym roku na pierwszą niedzielę maja, obchodzona jest w Polsce w tym roku już po raz szósty jako „Niedziela Biblijna”. W tym roku przeżywana jest ona pod hasłem „Wierzę w Ciebie Jezu Chryste, Synu Boży”, nawiązującym do tegorocznego hasła roku duszpasterskiego. Nie można chyba w tym momencie nie przytoczyć słów świętego Pawła z listu do Rzymian: „Jak mają wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jak mają uwierzyć w Tego, którego nie usłyszeli? Jak mają usłyszeć bez tego, który by zwiastował? Jak zaś mieli zwiastować, jeśli by nie zostali posłani? Wiara przecież rodzi się ze słuchania, ze słuchania Słowa Chrystusa(Rz 10,14-15.17).
Jak ma uwierzyć w Boga człowiek, który Boga nie słucha? Jak ma uwierzyć ten, który zadaje sobie trud słuchania, ale który niczego nie rozumie? W co wierzą w końcu ci, którym wydaje się, że rozumieją, ale tak naprawdę to tylko „czytają z kontekstu”?

 Odpowiedź na te pytania jest tylko jedna: trzeba się nauczyć języka Boga. Trzeba się zanurzyć w Jego słowach, zanurzyć się w Biblii jak w morzu, pozwolić się jej pochłonąć, ogarnąć, by w końcu się wynurzyć i zacząć wyłaniać z jej głębi pojedyncze słowa, składać te słowa w zdania i w końcu odczytać całe przesłanie Boga mówiącego do mnie, tutaj i teraz. Nauczyć się języka Boga, by mu powiedzieć jak młody Samuel: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”.