01 lipca 2014

...Bóg w dom

Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre, gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia. Abraham spojrzawszy dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie. Ujrzawszy ich podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie. A oddawszy im pokłon do ziemi, rzekł: «O Panie, jeśli darzysz mnie życzliwością, racz nie omijać Twego sługi! Przyniosę trochę wody, wy zaś raczcie obmyć sobie nogi, a potem odpocznijcie pod drzewami. Ja zaś pójdę wziąć nieco chleba, abyście się pokrzepili, zanim pójdziecie dalej, skoro przechodzicie koło sługi waszego» (Rdz 18,1-5).


Znawcy Rzymu powiadają, że tego miasta nigdy do końca się nie poznaje – zawsze odkryć można w nim coś nowego lub przeżyć niespodziewaną przygodę. Do grona tych „zaskoczonych” dołączyłem i ja, podczas mojej ostatniej wizyty w Wiecznym Mieście. Na tej „stronie biblijnej” naszego czasopisma, gdzie staramy się czytać Biblię w kontekście życia i życie w świetle Biblii, więcej będzie tym razem o życiu niż o Biblii, lecz to tylko dowód na to, że i życie może nas wiele nauczyć, gdy świadomie i uważnie je przeżywamy.

Lepsze jest życie biednego pod dachem z tarcic...”
Prawie cały dzień poświęciliśmy z rektorem Uniwersytetu Katolickiego w Luksemburgu na spotkaniach z dziekanami rzymskich uniwersytetów, by zaprosić ich do zaangażowania w program formacji biblijnej dla diecezjalnych animatorów biblijnych z różnych części świata, przygotowywany przez Katolicką Federację Biblijną. Harmonogram mieliśmy tak napięty, że nie było czasu nawet na porządny obiad – ledwie oszukaliśmy głód kawałkiem pizzy zjedzonym naprędce między spotkaniami. Dobrze po szesnastej, gdy za późno już na obiad a za wcześnie na kolację, skończyliśmy wreszcie naszą pracę. Wyszedłem z propozycją, by gdzieś na spokojnie zjeść dobrą obiadokolację, bo „wart jest robotnik swego wyżywienia”. Na co dostojny Rektor odrzekł, że zna idealne miejsce. Po krótkiej wędrówce wąskimi uliczkami starego Rzymu, pozostawiając nieco w oddali zgiełk miasta, zatrzymaliśmy się przed niepozornym budynkiem, przed którym stało kilka prostych drewnianych stolików odgrodzonych od ulicy chwiejącym się płotkiem. Okazało się, że miejsce to miało być naszą Betanią a ja zostałem poproszony, by nie zadawać pytań i „pozwolić się zaskoczyć”. Przed wejściem do tego „ogródka” siedział starszy pan z laską, który na przywitanie zapytał nas, czy wiemy jak ten lokal funkcjonuje i usłyszał twierdzącą odpowiedź mego towarzysza. Gdy usiedliśmy przy stoliku, dowiedziałem się, że w lokalu tym nie ma karty dań i że do wnętrza lokalu „lepiej nie wchodzić”. Kelner podszedł do nas by zapytać czy chcemy białe czy czerwone – chodziło oczywiście o wino. Z winem przyniósł przystawki – trochę szynki, trochę oliwek, parę plasterków pomidorów – a następnie była pasta, czyli wspaniały włoski domowy makaron z sosem pomidorowym i parmezanem. Wraz z drugim daniem – pieczenią mięsną, której ledwo daliśmy radę – w ogródku pojawiła się gospodyni. Zabawiała nas rozmową i cieszyła się widząc jak znikają z talerzy ostatnie kęsy mięsa. W nagrodę zaserwowano nam po kawałku ciasta i oczywiście espresso. Kończąc tę ucztę znaliśmy pół życiorysu naszych gospodarzy a także oni zdążyli nas sporo wypytać o nasze rodziny i pracę. Rachunek okazał się nieproporcjonalnie niski względem tego, co nam podano (z reguły w Rzymie bywa odwrotnie), a na pożegnanie nasza gospodyni powiedziała nam, że największą radością w niebie będzie dla niej możliwość posiadania własnej restauracji i serwowania obiadów wszystkim tym, którzy przewinęli się przez jej skromny lokal w Rzymie.

...niż wspaniałe uczty u obcych”
Czas wakacji to czas wyjazdów i przyjazdów – albo my wyjeżdżamy, albo do nas przyjeżdżają. Na wyjeździe można „zaszaleć” jedząc w wystawnych lokalach, lub „przegryzać” w bezdusznych fast-foodach.
Tych zaś, co przyjeżdżają można zbyć dając im coś „na odczepnego” i można ich „ostrzyc” każąc sobie drogo płacić za najmniejszą nawet przysługę.

 Ale można też, tak jako goście, jak i gospodarze, dążyć do spotkania, szukać człowieka. Bo w człowieczeństwie kryje się bóstwo – Bóg stał się człowiekiem i by Go spotkać, trzeba spotkać człowieka i by dać Go poznać, trzeba być człowiekiem dla drugiego człowieka.