01 lutego 2014

Wierzę w Syna Bożego

„Jezus zaś zawołał donośnym głosem i oddał ducha. Zasłona w świątyni rozdarła się na dwie części, od góry aż do dołu. Setnik natomiast, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, powiedział: Naprawdę, ten Człowiek był Synem Boga” (Mk 15,38-39).

W styczniowym numerze „Misjonarza”, zgłębiając przesłanie święta Chrztu Pańskiego, sięgnęliśmy do pierwszego rozdziału Ewangelii według świętego Marka, gdzie znajdujemy piękny obraz przedstawiający Chrzest Jezusa. Warto jednak poświęcić całej tej ewangelii więcej uwagi z tego względu, że towarzyszy nam ona w liturgii mszalnej od połowy stycznia – konkretnie od poniedziałku po Chrzcie Pańskim – aż do środy Popielcowej – czyli przez cały ten miesiąc. Jest jeszcze inny powód, z racji którego ta ewangelia może być dla nas przydatna, a mianowicie hasło na ten rok duszpasterski – „Wierzę w Syna Bożego”.

Jezus jest Synem Bożym
Ewangelista Marek rozpoczyna swoje dzieło słowami: „Początek Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie, Synu Boga”. Słowami tymi, które stanowią swego rodzaju tytuł całej Ewangelii, Ewangelista zdaje się nam mówić: Ukażę wam w tym dziele, że Jezus z Nazaretu jest oczekiwanym Mesjaszem i jest Synem – czyli obrazem – Boga. Poza tym wersetem tytułowym, określenie „Syn Boży” pojawia się jeszcze pięć razy w Ewangelii według świętego Marka: dwa razy w głosie rozlegającym się z nieba (Mk 1,11; 9,7), dwa razy używają go ludzie w odniesieniu do Jezusa (Mk 14,61;15,39) i raz pojawia się ono w ustach demonów (Mk 5,7). Poza tym ostatnim przypadkiem, gdzie w trakcie cudu demon, który wie doskonale kim  jest Jezus, mówi do Niego: „Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga żywego” (Mk 5,7), określenie „Syn Boży” pojawia się w kluczowych momentach Ewangelii markowej i służy stopniowemu odkrywaniu tożsamości Jezusa. Przyjrzyjmy się temu bliżej...
W momencie chrztu Jezusa w Jordanie, na początku Jego działalności, rozlega się z nieba głos: „Ty jesteś moim umiłowanym Synem, w Tobie mam upodobanie” (Mk 1,11). Warto zauważyć, że słowa te są skierowane do Jezusa i najprawdopodobniej tylko On je słyszy. Ale dzięki ewangeliście poznajemy je i my, czytający markowy opis tego wydarzenia, i wiemy, że Jezus od samego początku swojej działalności publicznej miał świadomość bycia Synem Boga i jako taki realizował swoją misję.
Mniej więcej w połowie Ewangelii, w dziewiątym jej rozdziale, zaraz po tym jak Jezus, po całym szeregu zdziałanych przez siebie cudów i znaków pytał uczniów o to, jak odbierają go ludzie, za kogo go uważają, i odkrył, że różne grupy – nie wyłączając Jego uczniów – różnie Go odbierały, czasem nawet bardzo opacznie (por. Mk 8,27-34), ma miejsce scena  cudownego przemienienia Jezusa na górze (Mk 9,2-13). Wydarzenie to, które możemy porównać do opowiedzenia komuś ostatniego odcinka fascynującego serialu, po czym wszystko już jest jasne i mniej tajemnicze, ma pomóc uczniom nie zwątpić w Jezusa w obliczu piętrzących się trudności – jest objawieniem Jego prawdziwego oblicza – oblicza Syna Bożego. Podczas tego wydarzenia, w kluczowym jego momencie, z nieba znowu rozlega się głos, tym razem skierowany właśnie do uczniów: „Ten jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!” (Mk 9,7).
W kulminacyjnym momencie Ewangelii, gdy Jezus całkowicie bezbronny i opuszczony przez wszystkich, samotny stoi przed Sanhedrynem i jest sądzony w groteskowym procesie o bluźnierstwo, czyli obrazę Boga przez nazwanie się Jego Synem, Arcykapłan zadaje mu uroczyście bezpośrednie pytanie: „Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?”,  i słyszy w odpowiedzi: „Ja jestem!” (Mk 14,61-62). Ta odpowiedź Jezusa – „Ja jestem!” – to nie tylko potwierdzająca odpowiedź na zadanie mu pytanie, ale to użycie przez Jezusa w odniesieniu do siebie imienia Bożego, które zostało objawione Mojżeszowi: Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEM, KTÓRY JESTEM». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was» (Wj 3,14). Jesteśmy tu świadkami pełnego objawienia Boga: w całkowitym opuszczeniu, w słabości i bezsilności objawia się wszechmogący Bóg, który z miłości do człowieka „umniejszył samego siebie, gdyż przyjął postać sługi i stał się podobny do ludzi. A w tym co zewnętrzne dał się poznać jako człowiek i uniżył samego siebie, gdyż był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci na krzyżu” (Flp 2,7-8).
Dlatego też po raz ostatni, jako przykład wiary w to objawienie Boga, określenie „Syn Boży” pojawia się w Ewangelii markowej w ustach poganina – żołnierza rzymskiego, który był naocznym świadkiem śmierci Jezusa: „Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha. A  zasłona w świątyni rozdarła się na dwie części, od góry aż do dołu. Setnik natomiast, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, powiedział: Naprawdę, ten Człowiek był Synem Boga” (Mk 15,37-39).
Wielokrotnie powtarzane w kluczowych momentach Ewangelii określenie „Syn Boży” przypomina kamienie milowe stawiane przy drodze, które wytyczają tę drogę i pomagają szczęśliwie dotrzeć do celu. Tym celem w wypadku ewangelii Marka jest wyznanie wiary wespół z tym poganinem: „Naprawdę Jezus jest Synem Boga!”.

Uwierz w Jezusa – spotkaj Boga

            Lektura Ewangelii według świętego Marka – całej Ewangelii,  a nie tylko jej fragmentów! – jest dla nas drogą wiary, drogą poznawania Jezusa, odkrywania w Nim Boga, który stał się jednym z nas. Krocząc ta drogą, przemierzając stronice tej ewangelii, możemy osiągnąć cel: pogłębioną wiarę, że Bóg jest z nami „wczoraj i dziś, Ten sam i na wieki” (Hbr 13,8).