01 października 2009

Brat kwiatek, siostra kaczka...


Rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!» Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»(Rdz 1,26-28).


Na międzynarodowym spotkaniu ekumenicznym “Kościoły wobec AIDS”, które miało miejsce kilkanaście lat temu w Quito, pewien sympatyczny pastor luterański z Argentyny, psycholog z zawodu, zwierzył mi się, że w swoim gabinecie ma na biurku mały obrazek przedstawiający... świętego Franciszka. Przyznał, że ta „nieortodoksyjność” – wszak jednym z zasadniczych elementów reformy luterańskiej było zniesienie kultu świętych i ich podobizn – wynika z faktu, że święty Franciszek pomaga mu, jak się wyraził, „nie utracić wrażliwości ekologicznej” .
Nie ulega wątpliwości, że wrażliwość i prostota Franciszka z Asyżu, jego otwartość na otaczający go świat Bożych stworzeń – dzisiaj nazwalibyśmy to „integracją ekologiczną” – choć miała z początku ogromne trudności z akceptacją ze strony oficjalnych struktur Kościoła, do dzisiaj jest dla wielu chrześcijan niesłabnącą inspiracją do kultywowania wrażliwości na otaczający nas świat, jego piękno i jego harmonię. Co więcej, wiele ruchów i organizacji ekologicznych, niekoniecznie zaangażowanych religijnie, uznaje go za swego inspiratora i patrona.


Dominium terrae?
Postać świętego Franciszka wybija się ponad przeciętność w świecie chrześcijańskim, między innymi z tego powodu, że chrześcijaństwo nierzadko postrzegane jest jako religia, która przyczyniła się w znacznym stopniu do zachwiania równowagi ekologicznej na ziemi. Jako „główny winowajca” wskazywana jest chrześcijańska teologia stworzenia, uzasadniająca i inspirująca dominację ziemi, dominium terrae, jako Boży mandat udzielony człowiekowi w akcie stworzenia.
Cytowany na wstępie tekst, a szczególnie słowa: Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»(Rdz 1,28), odczytywane były przez wieki jako mandat do panoszenia się człowieka na ziemi.
Cy taka interpretacja jednak jest uzasadniona? Czy rzeczywiście Bóg dał człowiekowi absolutną i nieograniczoną władzę nad swoim stworzeniem? Znajdziemy wiele tekstów w Biblii, które przedstawiają człowieka jako uwieńczenie Bożego dzieła stworzenia, jako najdoskonalsze ze stworzeń. Wspomnijmy choćby przepiękne słowa Psalmu 8: „Uczyniłeś go niewiele mniejszym od Boga, uwieńczyłeś chwałą i dostojeństwem. Dałeś mu władzę nad dziełami rąk Twoich, wszystko złożyłeś u jego stóp” (Ps 8,6-7). Czy jednak ta władza dana człowiekowi przez Boga jest władzą absolutną?

Utrzymywać harmonię
Hebrajskie słowa RāDaH (panować, w łacinie: dominare) i KāBaŠ (czynić sobie poddanym, dosłownie stąpać, deptać), które pojawiają się w opisie stworzenia człowieka (Rdz 1,28) używane są w Biblii głównie w kontekście wykonywania władzy, przede wszystkim władzy królewskiej. Słowo KāBaŠ (czynić sobie poddanym, dosłownie stąpać, deptać) tłumaczy się w znaczeniu uprawy ziemi przez rolników. W tym sensie, Bóg daje człowiekowi zdolność uprawy ziemi, zapewnienia sobie „przestrzeni życiowej” niezbędnej do zapewnienia sobie środków do życia. Ziemia, jako przestrzeń życiowa, musi być przez człowieka opanowywana, podporządkowywana. W tym zdobywaniu ziemi, poszerzaniu swojej przestrzeni życiowej, człowiek musi rywalizować innymi mieszkańcami ziemi – z bestiami, dzikimi zwierzętami. Warto zauważyć, że w akcie stworzenia Bóg udziela swego błogosławieństwa człowiekowi, ale nie udziela go dzikim zwierzętom. Jest to wyraźny dowód na to, że dla autorów tego tekstu biblijnego człowiek jest bardziej narażony na niebezpieczeństwo niż dzikie zwierzęta, człowiek postrzegany był wówczas jako stworzenie słabsze, którego należy bronić.
Słowo RāDaH (panować, w łacinie: dominare) w użyciu biblijnym związane jest ściśle z wykonywaniem władzy królewskiej – władzy rozumianej jako utrzymywanie ładu i porządku, wprowadzanie harmonii, zapewnienie równowagi.
Odczytując w tym kontekście słowa z Księgi Rodzaju mówiące o daniu człowiekowi władzy „panowania” i podporządkowywania” rozumieć należy, że w świetle tego tekstu, człowiek postrzegany jest jako stworzenie słabe i bezbronne, które Bóg uposaża i błogosławi, by mogło przeżyć. Jednocześnie też człowiek, jako ukoronowanie stworzenia Bożego otrzymuje zadanie ( a nie władzę) utrzymywania harmonii pośród stworzeń.


W obroni najsłabszego
Nie ulega wątpliwości i nikt tego chyba nie podda pod dyskusję, że obecnie człowiek ewidentnie nie jest już najsłabszą i bezbronną częścią stworzenia. Wręcz przeciwnie – wykorzystując potencjał dany mu przez Boga człowiek rozwinął się do tego stopnia, że stał się zagrożeniem dla wszelkich innych stworzeń. Dlatego też teraz, bardziej niż kiedykolwiek, powinien sobie człowiek uświadomić zadanie powierzone mu przez Boga: panować – królować – nad stworzeniem, nie jako władca despotyczny i bezwzględny (por. Iz 14,3-27) lecz jako roztropny administrator wprowadzający harmonię i otaczający troską byty najsłabsze i najbardziej zagrożone – jak na kwiatki i ptaki w dolinie Rospudy, kaczki w Warszawie i tylu innych naszych współmieszkańców na ziemi.