„Zgodnie z udzieloną mi łaską
Boga niczym umiejętny architekt położyłem fundament, inny natomiast na nim
buduje. A każdy niech zważa na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może
położyć innego niż ten, który jest położony, a którym jest Chrystus” (1 Kor 3,10-11).
Opowiadał
mi kiedyś jeden znajomy z Wielkiej Brytanii, że pod koniec rządów Margaret
Thatcher jego 10 letni wówczas syn zapytał go: „Tato, a czy w naszym kraju
mężczyzna noże być premierem?” – całe jego życie upłynęło pod rządami
kobiety-premiera i nie znał żadnego mężczyzny, który by sprawował ten urząd;
stąd też wynikało to jego pytanie.
Coś
podobnego dzieje się z nami w odniesieniu do Kościoła – przez ostatnie
dziesięciolecia, od czasów Soboru Watykańskiego II niewiele się w Kościele
zmieniło. Jego obecna struktura i forma organizacji jest jedyną, jaka większość
z nas zna. Starsze pokolenie pamięta jeszcze Kościół przedsoborowy ze Mszą po
łacinie i innymi zwyczajami, które kształtowały się w nim przez stulecia. Tak
mocno przyzwyczajeni i przywiązani do naszego europejskiego modelu Kościoła
posoborowego, z jego oryginalną charakterystyką i zwyczajami kultywowanymi
tutaj w Polsce, zapomnieliśmy już, że nie jest to jedyna forma organizacji
Kościoła - i dlatego tak nas dziwią, czy wręcz gorszą, niektóre gesty, słowa i
postawy Papieża rodem z Argentyny, czy też zwyczaje i tradycje, które poznajemy
lub których nam brakuje w innych wspólnotach katolickich na świecie.
„Kościoły,
które Apostołowie nam pozostawili”
Taki tytuł nosi książka wybitnego amerykańskiego biblisty, członka
Papieskiej Komisji Biblijnej, Raymonda E. Browna[1], w której przedstawia on
różne modele Kościoła obecne w księgach Nowego Testamentu. Autor świadomie i z
pełną premedytacją używa w tytule swej książki liczby mnogiej i mówi o
„kościołach”, by podkreślić różnorodność form organizacji Kościoła w pierwszych
wiekach jego istnienia. Zaintrygowany tym, że większość Apostołów w okolicach
roku 60 po Chrystusie już nie żyła, natomiast przeważająca część ksiąg Nowego
Testamentu powstała po ich śmierci, Raymond Brown ukazuje nam jakie akcenty
teologiczne i jakie formy organizacji dominujące w różnych momentach i
kontekstach społecznych pierwotnego chrześcijaństwa uwiecznione zostały w
księgach Nowego Testamentu.
„Ja
położyłem fundament”
Najstarszymi
pismami Nowego Testamentu są listy świętego Pawła, a on sam uważany jest
powszechnie za jednego z pierwszych „budowniczych Kościoła”.
Przemierzając tereny dzisiejszej Turcji, Grecji i Italii i zakładając pierwsze
wspólnoty chrześcijańskie, wywarł Paweł znaczące piętno na kształcie i
tożsamości pierwotnego Kościoła.
Wspólnota
zbawionych w Chrystusie
Gdybyśmy zapytali świętego Pawła o
istotę Kościoła, odpowiedziałby nam zapewne krótko, że Kościół to wspólnota usprawiedliwionych, którzy
uczestniczą w życiu Chrystusa jako Pana. „Usprawiedliwieni
z wiary, mamy pokój z Bogiem przez naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przez Niego,
dzięki wierze, mamy także dostęp do tej łaski, w której trwamy, i radujemy się
nadzieja chwały Boga” (Rz 5,1-2). „Uważajcie
siebie za umarłych dla grzechu, a żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie” (Rz
6,11). Z tego, co pisze święty Paweł w swoich listach adresowanych do założonych
przez siebie wspólnot, wyłania się obraz Kościoła jako wspólnoty tych, którzy
odpowiedzieli wiarą na głoszoną im Dobrą Nowinę o zbawieniu ofiarowanym przez
Boga w Chrystusie i przez chrzest zrodzili się do nowego, pełnego życia w Bogu.
Ta nowa jedność w Bogu jest tak głęboka, że Paweł mówi o Kościele jako o ciele
Chrystusa: „Tak bowiem jak jest jedno
ciało i ma wiele członków, a wszystkie członki, chociaż jest ich wiele, są
jednym ciałem, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscy przecież w jednym Duchu
zostaliśmy ochrzczeni, aby stanowić jedno ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy
to niewolnicy, czy wolni. Wszyscy też zostaliśmy napojeni jednym Duchem” (1
Kor 12,12-13).
Jedność
w różnorodności
W tej nowej wspólnocie jaką jest
Kościół nie podkreśla się różnic miedzy tymi, którzy ją tworzą, lecz ich
doskonałą jedność w Chrystusie: „Wy
przecież, którzy zostaliście zanurzeni w Chrystusa, przyoblekliście się w
Chrystusa. Nie ma już Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma
mężczyzny ani kobiety. Wszyscy bowiem stanowicie jedność w Chrystusie” (Ga
3,27-28). Jedność Kościoła z Chrystusem i w Chrystusie zrodzona w wodach chrztu
umacnia się i odnawia przy stole eucharystycznym (1 Kor 10,16,-17). Chrzest i
Eucharystia to dwa sakramenty w których Kościół się rodzi, odnawia i umacnia.
Najlepszym
podsumowaniem i uaktualniniem tego, czego uczy nas święty Paweł o Kościele, są
słowa błogosławionego Papieża Jana Pawła II z listu Novo millennio ineunte: „Ta wizja komunii
jest ściśle związana ze zdolnością chrześcijańskiej wspólnoty do otwarcia się
na wszystkie dary Ducha. Jedność Kościoła nie oznacza jednolitości, ale
połączenie w organiczną całość uprawnionych odmienności. Jest to rzeczywistość
wielu członków połączonych w jednym Ciele - jedynym ciele Chrystusa (por. 1
Kor 12, 12). Jest zatem konieczne, aby Kościół trzeciego tysiąclecia
pobudzał wszystkich ochrzczonych i bierzmowanych do uświadomienia sobie
obowiązku czynnego udziału w życiu kościelnym. Obok posługi kapłańskiej także
inne posługi ustanowione lub po prostu uznane, mogą się rozwijać z pożytkiem
dla całej wspólnoty, zaspokajając jej wielorakie potrzeby: od katechezy po
aktywny udział w liturgii, od wychowania młodzieży po różne formy działalności
charytatywnej” (46).