„Jezus zaś zawołał donośnym głosem i oddał ducha. Zasłona
w świątyni rozdarła się na dwie części, od góry aż do dołu. Setnik natomiast,
który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, powiedział:
Naprawdę, ten Człowiek był Synem Boga” (Mk 15,38-39).
W styczniowym numerze „Misjonarza”, zgłębiając
przesłanie święta Chrztu Pańskiego, sięgnęliśmy do pierwszego rozdziału
Ewangelii według świętego Marka, gdzie znajdujemy piękny obraz przedstawiający
Chrzest Jezusa. Warto jednak poświęcić całej tej ewangelii więcej uwagi z tego
względu, że towarzyszy nam ona w liturgii mszalnej od połowy stycznia –
konkretnie od poniedziałku po Chrzcie Pańskim – aż do środy Popielcowej – czyli
przez cały ten miesiąc. Jest jeszcze inny powód, z racji którego ta ewangelia
może być dla nas przydatna, a mianowicie hasło na ten rok duszpasterski –
„Wierzę w Syna Bożego”.
Jezus jest Synem Bożym
Ewangelista Marek rozpoczyna swoje dzieło słowami:
„Początek Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie, Synu Boga”. Słowami tymi,
które stanowią swego rodzaju tytuł całej Ewangelii, Ewangelista zdaje się nam
mówić: Ukażę wam w tym dziele, że Jezus z Nazaretu jest oczekiwanym Mesjaszem i
jest Synem – czyli obrazem – Boga. Poza tym wersetem tytułowym, określenie „Syn
Boży” pojawia się jeszcze pięć razy w Ewangelii według świętego Marka: dwa razy
w głosie rozlegającym się z nieba (Mk 1,11; 9,7), dwa razy używają go ludzie w
odniesieniu do Jezusa (Mk 14,61;15,39) i raz pojawia się ono w ustach demonów
(Mk 5,7). Poza tym ostatnim przypadkiem, gdzie w trakcie cudu demon, który wie
doskonale kim jest Jezus, mówi do Niego:
„Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga żywego” (Mk 5,7), określenie „Syn
Boży” pojawia się w kluczowych momentach Ewangelii markowej i służy stopniowemu
odkrywaniu tożsamości Jezusa. Przyjrzyjmy się temu bliżej...
W momencie chrztu Jezusa w Jordanie, na początku
Jego działalności, rozlega się z nieba głos: „Ty jesteś moim umiłowanym
Synem, w Tobie mam upodobanie” (Mk 1,11). Warto zauważyć, że słowa te są
skierowane do Jezusa i najprawdopodobniej tylko On je słyszy. Ale dzięki
ewangeliście poznajemy je i my, czytający markowy opis tego wydarzenia, i
wiemy, że Jezus od samego początku swojej działalności publicznej miał
świadomość bycia Synem Boga i jako taki realizował swoją misję.
Mniej więcej w połowie Ewangelii, w dziewiątym jej
rozdziale, zaraz po tym jak Jezus, po całym szeregu zdziałanych przez siebie
cudów i znaków pytał uczniów o to, jak odbierają go ludzie, za kogo go uważają,
i odkrył, że różne grupy – nie wyłączając Jego uczniów – różnie Go odbierały, czasem
nawet bardzo opacznie (por. Mk 8,27-34), ma miejsce scena cudownego przemienienia Jezusa na górze (Mk
9,2-13). Wydarzenie to, które możemy porównać do opowiedzenia komuś ostatniego
odcinka fascynującego serialu, po czym wszystko już jest jasne i mniej
tajemnicze, ma pomóc uczniom nie zwątpić w Jezusa w obliczu piętrzących się
trudności – jest objawieniem Jego prawdziwego oblicza – oblicza Syna Bożego.
Podczas tego wydarzenia, w kluczowym jego momencie, z nieba znowu rozlega się
głos, tym razem skierowany właśnie do uczniów: „Ten jest mój Syn umiłowany,
Jego słuchajcie!” (Mk 9,7).
W kulminacyjnym momencie Ewangelii, gdy Jezus
całkowicie bezbronny i opuszczony przez wszystkich, samotny stoi przed Sanhedrynem
i jest sądzony w groteskowym procesie o bluźnierstwo, czyli obrazę Boga przez
nazwanie się Jego Synem, Arcykapłan zadaje mu uroczyście bezpośrednie pytanie: „Czy
Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego?”, i słyszy w odpowiedzi: „Ja jestem!”
(Mk 14,61-62). Ta odpowiedź Jezusa – „Ja jestem!” – to nie tylko
potwierdzająca odpowiedź na zadanie mu pytanie, ale to użycie przez Jezusa w
odniesieniu do siebie imienia Bożego, które zostało objawione Mojżeszowi: „Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEM, KTÓRY JESTEM». I
dodał: «Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was»” (Wj
3,14). Jesteśmy tu świadkami pełnego objawienia Boga: w całkowitym opuszczeniu,
w słabości i bezsilności objawia się wszechmogący Bóg, który z miłości do
człowieka „umniejszył samego siebie, gdyż przyjął postać sługi i stał się
podobny do ludzi. A w tym co zewnętrzne dał się poznać jako człowiek i uniżył
samego siebie, gdyż był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci na krzyżu”
(Flp 2,7-8).
Dlatego też po raz ostatni, jako przykład wiary w
to objawienie Boga, określenie „Syn Boży” pojawia się w Ewangelii markowej w
ustach poganina – żołnierza rzymskiego, który był naocznym świadkiem śmierci
Jezusa: „Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha. A zasłona w świątyni rozdarła się na dwie
części, od góry aż do dołu. Setnik natomiast, który stał naprzeciw, widząc, że
w ten sposób oddał ducha, powiedział: Naprawdę, ten Człowiek był Synem Boga”
(Mk 15,37-39).
Wielokrotnie powtarzane w kluczowych momentach
Ewangelii określenie „Syn Boży” przypomina kamienie milowe stawiane przy
drodze, które wytyczają tę drogę i pomagają szczęśliwie dotrzeć do celu. Tym
celem w wypadku ewangelii Marka jest wyznanie wiary wespół z tym poganinem:
„Naprawdę Jezus jest Synem Boga!”.
Uwierz w Jezusa – spotkaj Boga
Lektura
Ewangelii według świętego Marka – całej Ewangelii, a nie tylko jej fragmentów! – jest dla nas
drogą wiary, drogą poznawania Jezusa, odkrywania w Nim Boga, który stał się
jednym z nas. Krocząc ta drogą, przemierzając stronice tej ewangelii, możemy
osiągnąć cel: pogłębioną wiarę, że Bóg jest z nami „wczoraj i dziś, Ten sam
i na wieki” (Hbr 13,8).