„Wszystko
przepoiłam wonnością jak cynamon i aspalat pachnący, i miłą woń
wydałam jak mirra wyborna, jak galbanum, onyks, wonna żywica i
obłok kadzidła w przybytku. Jak terebint gałęzie swe rozłożyłam,
a gałęzie moje - gałęzie chwały i wdzięku. Jak szczep winny
wypuściłam pełne krasy latorośle, a kwiat mój [wyda] owoc sławy
i bogactwa.”
(Syr
24,15-17).
Zasiadam do
pisania tego tekstu, który ukaże się w „Misjonarzu” za dwa
miesiące – taka jest już praktyka, że piszemy teksty na dwa
miesiące przed ich publikacją, na dwa dni przed rozpoczęciem
Mundialu w Brazylii. I w głębi ducha żywię nadzieję, że za dwa
miesiące świat wyjdzie już z piłkarskiego amoku i znajdzie się
ktoś, kto ten tekst przeczyta. Oczywiście przesadzam, gdyż wiem,
że tak jest jest wielu ludzi, którzy nie widzą świata poza
futbolem, nie mniej jest także takich, których futbol nie
interesuje w ogóle, ale są i tacy, którzy i na futbol popatrzą –
zwłaszcza gdy gra Real Madryt, i Biblię poczytają, i na spacer
chętnie wyjdą, by się Bożym światem zachwycić. Przesadzam
jednak z tym piłkarskim amokiem, by uwydatnić różnicę jaka
istnieje pomiędzy zainteresowaniem futbolem i zainteresowaniem
Biblią. Niedawno jedna inteligentna i wykształcona znajoma
przyznała mi się ze wstydem, że nie potrafi się „poruszać po
Biblii” i nie wie, „co te wszystkie numerki oznaczają”.
Wsłuchani
w Słowo
W
swoim słynnym już dokumencie „Radość Ewangelii” Papież
Franciszek wypowiedział te znamienne słowa, wielokrotnie cytowane,
czasem ze specjalną dedykacją, że „pasterze powinni pachnieć
owcami” – powinni przesiąknąć zapachem owiec od częstego z
nimi przebywania. Wiemy jak pachną te prawdziwe owce – kto nie wie
niech się wybierze w góry lub powącha owczego sera – ale jak,
albo czym pachną owce, o których mówi Papież Franciszek? Na pewno
pachną zapachem życia, jego słodyczą i jego goryczą. I do
przesiąkania także tym zapachem życia zaprasza Papież pasterzy
Kościoła. Ale czy tylko życiem, jego radościami i problemami
pachną owce Kościoła, i niczym więcej? Gdy czytamy uważnie tekst
Papieża Franciszka, odkrywamy w nim aromat, który go przenika –
aromat Ewangelii, aromat Bożego Słowa. Niezbyt często Papież o
nim wspomina, jednak jest ono wszechobecne; wszędzie czuć jego
zapach. Jak zapach mądrości, o którym tak pięknie mówi biblijny
mędrzec Syrach w tekście przytoczonym na wstępie.
W
pewnym momencie swego dokumentu Papież Franciszek mówi bardzo
wyraźnie o tym przenikaniu Słowem Bożym, o stawianiu go w centrum
życia Kościoła: „Pismo
Święte jest źródłem ewangelizacji. Dlatego trzeba stale
formować się do słuchania Słowa. Kościół nie ewangelizuje,
jeśli nie pozwala się nieustannie ewangelizować. Jest rzeczą
nieodzowną, aby Słowo Boże «stawało się coraz bardziej
sercem wszelkiej działalności kościelnej». Słowo Boże,
słuchane i celebrowane, zwłaszcza w Eucharystii, karmi i umacnia
wewnętrznie chrześcijan oraz czyni ich zdolnymi do prawdziwego
świadectwa ewangelicznego w życiu codziennym.
Przezwyciężyliśmy już dawne przeciwstawienie Słowa i
Sakramentu. Słowo proklamowane, żywe i skuteczne przygotowuje
przyjęcie Sakramentu i w Sakramencie Słowo to osiąga swą
maksymalną skuteczność. Studium Pisma Świętego powinno być
dostępne dla wszystkich wierzących. Istotne jest, aby objawione
Słowo radykalnie ubogacało katechezę i wszystkie wysiłki
podejmowane w celu przekazania wiary. Ewangelizacja wymaga
zażyłości ze Słowem Bożym, a to wymaga, żeby diecezje,
parafie i wszystkie wspólnoty katolickie proponowały poważne i
wytrwałe studiowanie Biblii, jak również promowały jej
modlitewne czytanie osobiste i wspólnotowe. Nie szukamy, błądząc
w ciemności, ani nie powinniśmy oczekiwać, aby Bóg skierował
do nas słowo, ponieważ rzeczywiście «Bóg przemówił, już
nie jest wielkim nieznanym, lecz objawił się». Przyjmijmy
wzniosły skarb objawionego Słowa”
(EG 174-175).
Ożywieni Słowem
Można
zaryzykować tezę, że stopień żywotności Kościoła, o ile
żywotność można stopniować, zależy od tego, jak mocno
zakorzeniony jest on w Słowie Bożym, jak mocno jest w nie
wsłuchany. Niedawno miałem okazję uczestniczyć w Argentynie w
spotkaniu krajowym animatorów biblijnych. Ponad 400 osób zjechało
się na trzy dni ze wszystkich diecezji Argentyny do Buenos Aires po
to, by dzielić się Słowem i zastanawiać się wspólnie, jak nim
się dzielić lepiej z innymi. Ile takich spotkań organizuje się w
naszej (post)chrześcijańskiej Europie, w naszej katolickiej Polsce?
Czym pachną nasze wspólnoty?