„Następnie Jezus poszedł ze swoimi
uczniami do wiosek w pobliżu Cezarei Filipowej. Po drodze pytał swoich uczniów:
Za kogo uważają mnie ludzie? Odpowiedzieli Mu: Za Jana Chrzciciela, inni za
Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków. Wówczas zapytał ich: A wy za kogo
Mnie uważacie? Na to Piotr odpowiedział: Ty jesteś Mesjasz” (Mk 8,27-29).
1 grudnia tego roku, w
pierwszą niedzielę Adwentu, rozpoczyna się w naszym Kościele w Polsce nowy, tym
razem czteroletni, program duszpasterski. Wydarzeniem wyznaczającym treść i
główne akcenty tego programu jest 1050 rocznica chrztu Polski, którą obchodzić będziemy w roku 2016. Stąd też ogólne
hasło duszpasterskie na te cztery lata brzmi: „Przez Chrystusa, z Chrystusem, w
Chrystusie. Przez wiarę i chrzest do świadectwa”.
Pierwszy etap tego
programu, który inaugurujemy wraz z początkiem Adwentu, przebiegać będzie pod
hasłem „Wierzę w Syna Bożego” i w sposób szczególny będzie poświęcony Słowu
Bożemu – ma nas prowadzić do odnowionego spotkania z Bogiem, który wychodzi nam
na spotkanie w naszej rzeczywistości przez słowa Pisma Świętego i w naszej
osobistej relacji z osobą Jezusa Chrystusa. Można wiec powiedzieć, że mamy w
naszym Kościele rzymskokatolickim w Polsce kolejny rok wiary.
„Życie” na dopalaczach
Znany warszawski kaznodzieja mówiąc o tym, że współczesny człowiek zamiast
żyć pełnią życia wegetuje na wpół martwy „ożywiając się” jedynie od czasu do
czasu różnego rodzaju sztucznymi „dopalaczami”, wśród nich - obok narkotyków,
mediów, rozrywki i innych - wymienił także… religię. I choć to potraktowanie
religii jako „dopalacza” może się komuś wydać skandalizujące czy nawet
świętokradcze, to po wnikliwszej refleksji możemy rzeczywiście przyznać, że
religia, praktykowana bez wiary, jest niczym innym jak tylko czymś w rodzaju
„nakładki”, która daje złudne poczucie bezpieczeństwa. I tak jak narkotyk,
który po dłuższym czasie, mimo zwiększanych dawek, nie jest w stanie zaspokoić
„egzystencjalnego głodu”, podobnie i taka pusta religijność z czasem staje się
„nieużyteczna”, czy też prowadzić może do alienacji. Potwierdzeniem tego są
coraz szersze rzesze ludzi w naszym kraju odchodzące od praktyk religijnych, uznające
je za „bezużyteczny i bezsensowny przeżytek”. Mimo że żyjemy w kraju jak nigdy
wcześniej wypełnionym oznakami religijności – krzyże w szkołach i urzędach, na
placach i przy drogach, święta kościelne obchodzone jako święta państwowe,
procesje, pielgrzymki, peregrynacje, mnóstwo pięknych nowych kościołów, audycje
religijne w radio i w telewizji – mimo tego wszystkiego z niepokojem i smutkiem
obserwujemy jak coraz więcej ludzi, szczególnie młodych, nie postrzega religii
jako istotnego wymiaru swego życia, lecz traktuje ją jako pusty, bezsensowny i
bezużyteczny rytualizm. I tym może się rzeczywiście religia okazać, jeśli brakuje
jej tego, co w niej zasadnicze – żywej wiary, czyli relacji z osobowym Bogiem,
która nadaje sens wszelkim praktykom religijnym, które z tej relacji wypływają
i ją umacniają. Religia, choćby najintensywniej praktykowana, ale bez wiary,
jest niczym więcej jak tylko mniej lub bardziej okazałym, ale pustym
opakowaniem.
Życie z
wiary
W Ewangelii Łukasza Jezus stawia
retoryczne pytanie: „Czy Syn Człowieczy zastanie wiarę na ziemi, gdy
przyjdzie?” (Łk 18,8). Nie pyta o
praktyki religijne, nie pyta o ilość miejsc kultu, ale pyta o wiarę. W Ewangelii
Mateusza znajdujemy jeszcze bardziej radykalne słowa Jezusa: „Nie każdy, kto mówi do mnie: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios, ale
ten, kto spełnia wolę Mego Ojca, który jest w niebie. W
owym dniu wielu Mi powie: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy w Twoim imieniu,
czy w Twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów, i w Twoim imieniu nie
dokonywaliśmy wielu cudów? Wtedy im oświadczę:
Nigdy was nie znałem, odstąpcie ode Mnie wy, którzy się dopuszczacie bezprawia!” (Mt 7,21-23).
Prorok Habakuk umieścił w swej
księdze słowa Boga mówiącego: „Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a
sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności” (Ha 2,4). Słowa te znajdujemy w Biblii ponownie w liście świętego
Pawła do Rzymian – „Nie wstydzę się Ewangelii, gdyż jest ona
mocą Boga ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla
Greka, bo niej objawia się
sprawiedliwość Boga z wiary ku wierze, jak jest napisane: A sprawiedliwy z
wiary będzie żył” (Rz 1,16‑17)
- i w liście do Hebrajczyków: „A mój
sprawiedliwy z wiary będzie żył, lecz jeśli odstąpi, nie znajdę w nim
upodobania” (Hbr 10,38). Wiara natomiast, jak każda relacja, rodzi się ze
spotkania i rozmowy. Przypomina nam to święty Paweł w liście do Rzymian: „Jak
mają wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jak mają uwierzyć w Tego, którego
nie usłyszeli? Jak mają usłyszeć bez tego, który by zwiastował? Jak zaś mieli
zwiastować, jeśli by nie zostali posłani? Wiara
przecież rodzi się ze słuchania, ze słuchania Słowa Chrystusa” (Rz 10,14-15.17).
Skorzystajmy
więc z tego kolejnego zaproszenia, które kierują do nas nasi pasterze do
regularnego spotykania się z Chrystusem, do wsłuchiwania się w Jego Słowo, do
wchodzenia z nim w coraz głębszą przyjaźń i więź, byśmy uwierzyli w każde Jego
słowo i znaleźli w tym Słowie Boga trwały fundament i głęboki sens dla naszego
życia.